Partner of

DE

Zaawansowane materiały w produkcji samochodów
12 września 2025

Kiedy kontrola nie wystarcza – jak projektować procesy, które same eliminują błędy

W branży automotive słowo „błąd” waży więcej niż gdziekolwiek indziej. Może kosztować czas, pieniądze, reputację – a w skrajnych przypadkach nawet zdrowie użytkownika końcowego. Dlatego kontrola jakości jest nieodłącznym elementem każdego procesu produkcyjnego. Ale mimo coraz dokładniejszych inspekcji, nowoczesnych systemów wizyjnych i cyfrowych check‑list, błędy wciąż się zdarzają. Może czas więc postawić pytanie: czy da się projektować procesy tak, by błędy po prostu się nie wydarzyły?

 

Kontrola to reakcja. A błędy powstają wcześniej

 

W klasycznym podejściu zakładamy, że błędów nie da się uniknąć – można je jedynie wychwycić na jakimś etapie procesu. Dlatego wdrażane są kolejne poziomy kontroli: operator samokontroluje, lider zmiany kontroluje losowo, na końcu testy EOL (End of Line). Problem w tym, że każda z tych warstw to koszt – czasu, ludzi, zasobów – i żadna nie daje 100% pewności.

Co gorsza, kontrola zawsze jest spóźniona. Nie zapobiega błędowi – tylko go wykrywa, najczęściej dopiero wtedy, gdy już zdążył się wydarzyć. A im później błąd zostanie wychwycony, tym większy jego koszt jednostkowy – nie tylko finansowy, ale także wizerunkowy i organizacyjny.

Z tego powodu coraz więcej zakładów produkcyjnych – szczególnie w branży motoryzacyjnej – sięga po inną filozofię: projektowanie procesu tak, by błąd był fizycznie niemożliwy lub natychmiast zauważalny. To podejście nosi nazwę Poka-Yoke.

 

Poka-Yoke – zapobieganie zamiast wykrywania

 

Japońskie pojęcie „Poka-Yoke” oznacza „ochronę przed przypadkowymi błędami”. W praktyce chodzi o to, by uprościć proces w taki sposób, że nie da się go wykonać niepoprawnie – lub że błąd zostanie natychmiast zauważony i zatrzymany, zanim przejdzie dalej.

Klasyczne przykłady Poka-Yoke to:

  • złącze, które pasuje tylko w jednej pozycji (nie można go wpiąć odwrotnie),

  • miejsce montażowe o konkretnym kształcie, które uniemożliwia zamontowanie złego komponentu,

  • sygnał świetlny lub dźwiękowy, który informuje o pominięciu kroku,

  • brak możliwości uruchomienia maszyny, jeśli nie wszystkie elementy zostały zamontowane.

To proste rozwiązania, ale ich skuteczność jest ogromna – bo przenoszą odpowiedzialność z operatora na proces.

 

Zamiast szkolić – zmień stanowisko

 

Częstą reakcją na błędy operatorów jest… kolejne szkolenie. „Pokażmy jeszcze raz”, „zróbmy przypomnienie”, „dołóżmy instrukcję”. Niestety, to droga donikąd. Człowiek w warunkach produkcyjnych nie działa jak maszyna – ma gorszy dzień, jest zmęczony, ma presję czasu, ktoś go zagadał.

Poka-Yoke odwraca logikę: nie naprawiaj człowieka, napraw proces. Jeśli ktoś regularnie montuje komponent odwrotnie – nie pytaj, dlaczego to robi. Zastanów się, dlaczego może to zrobić – i jak to uniemożliwić. Właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa praca nad jakością.

 

5 przykładów Poka-Yoke, które działają

  • Kolorystyka i kształt złączy – stosowanie komponentów o różnych kolorach i kształtach w miejscach montażowych minimalizuje ryzyko pomyłki. Jeśli część nie pasuje, nie da się jej zamontować. Proste – i skuteczne.

  • Listy kontrolne z wymuszoną sekwencją – zamiast tradycyjnego checklistu, system nie pozwala przejść do kolejnego kroku bez zatwierdzenia poprzedniego. To może być ekran dotykowy, skaner kodu lub system świateł.

  • Blokady fizyczne – np. zatrzask, który zamyka się tylko wtedy, gdy wszystkie elementy są poprawnie osadzone. Jeśli coś jest pominięte – proces nie ruszy.

  • Wizualizacja braków – użycie czystych pojemników, przezroczystych pojemników lub kolorowych wskaźników pozwala szybko zauważyć, że czegoś brakuje. Operator nie musi sprawdzać – widzi.

  • Stacje testowe „zero-fail” – zamiast czekać na kontrolę końcową, proste testery (np. ciśnienia, napięcia, rezystancji) są zintegrowane z linią i nie pozwalają na przepuszczenie wadliwego elementu dalej.

 

Poka-Yoke to nie tylko technika – to sposób myślenia

 

Wdrażanie Poka-Yoke to nie jest jednorazowy projekt. To proces ciągłego doskonalenia – obserwacji stanowisk, rozmów z operatorami, analizy błędów. Najlepsze pomysły często pochodzą od osób z hali – to one wiedzą, co w procesie można pomylić i jak to uprościć.

Warto też pamiętać, że Poka-Yoke nie musi być drogie. Najprostsze rozwiązania są często najbardziej skuteczne – i to właśnie w nich tkwi siła tej filozofii. Czasem wystarczy zmiana koloru, nowy stojak, dodatkowa linia na stole czy inny uchwyt, by wyeliminować źródło błędów.

 

Gdzie kontrola się kończy, tam zaczyna się odpowiedzialność procesu

 

Ślepa wiara w kontrolę jako lekarstwo na wszystko prowadzi do błędnego koła: więcej błędów – więcej kontroli – więcej kosztów. Tymczasem jakość to nie dział. To efekt dobrze zaprojektowanego procesu, w którym błędy są fizycznie niemożliwe lub natychmiast zauważalne.

Dlatego warto przesunąć ciężar z kontroli końcowej na projektowanie procesów, które nie pozwalają na błąd. To nie tylko skuteczniejsze – to też bardziej opłacalne. I buduje zaufanie do systemu, w którym każdy element – od operatora po lidera – wie, że nie musi być idealny. Bo proces nie pozwoli mu popełnić kosztownej pomyłki.

Adres:

Bóżnicza 15, lok. 6

61-751, Poznań         

+48 61 448 64 33

biuro@tdk-eng.pl

pn-pt 09:00 - 16:00

Wszystkie prawa zastrzeżone © TDK. Strona korzysta z plików cookies zgodnie z polityką prywatności.